Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dziadkowie Gosia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dziadkowie Gosia. Pokaż wszystkie posty

23 kwietnia 2021

Wykresy przodków

Korzystając z tego, że panujący wszechobecnie wirus Covid-19 dopadł i mnie, mam trochę więcej wolnego czasu. I przy pomocy innych genealogów odkryłam możliwości MyHeritage - promienisty wykres przodków. I tak oto przedstawia się kolorowy wykres moich przodków podzielonych na konkretne rodziny:

Wykres przodków - stan na 23.04.2021r.

Na wykresie jest w sumie 10 pokoleń - do moich 7x-pradziadków. W przeciągu tych wszystkich lat, odkąd genealogia stała się moją pasją liczba moich przodków wygląda tak:

Paradoks przodków - stan na dzień 23.04.2021r.

Uważam, że za mną kawał dobrej roboty. Nie spoczywam na laurach - w miarę możliwości szukam dalszych krewnych, staram się odbudować boczne gałęzie. A nuż trafi mi się kuzyn-pasjonata? 

Udostępnij ten wpis

21 listopada 2017

Pola i Franek u notariusza


Kilka dni temu odwiedziłam Archiwum Państwowe w Łodzi, co by odnaleźć w jego zbiorach umowę przedślubną moich dziadków, Apolonii z Koprowskich i Franciszka Wierzbickiego. O tym, że takowa została zawarta, dowiedziałam się już jakiś czas temu z zapisu w akcie ślubu w parafii p.w. św. Anny w Łodzi, ale jakoś nie było mi po drodze, by zapoznać się z jej treścią. Wreszcie nadarzyła się ku temu okazja, z której nie omieszkałam skorzystać. Do tego 80-ta rocznica ślubu dziadków, którą obchodzili by dzisiaj również daje powód do działania.

Akta Bronisława Lisowskiego notariusza w Łodzi

Repertorium Nr 1021
Dnia dwudziestego listopada roku tysiąc dziewięćset trzydziestego siódmego, przede mną Bronisławem Lisowskim, notariuszem w Łodzi, Zygmuntem Iwańczykiem, zastępcą notariusza w Łodzi Bronisława Lisowskiego, w kancelarii mojej jego przy ulicy Piotrkowskiej pod Nr. 96 stawili się osobiście mi znani i do działań prawnych zdolni:
1) Franciszek Wierzbicki, przy ulicy Zamenhofa pod Nr. 28 i
2) Apolonia Koprowska, panna pełnoletnia, przy ulicy Kilińskiego pod Nr. 164, 
oboje w Łodzi zamieszkali i zeznali akt treści następującej.
§1. Franciszek Wierzbicki i Apolonia Koprowska oświadczyli, że mają zamiar połączyć się węzłem małżeńskim i że na czas przyszłego pożycia małżeńskiego wzajemne swoje stosunki majątkowe urządzają w sposób następujący.
§2. Majątek, jaki każdy z przyszłych małżonków posiada obecnie i jaki dostanie mu się ze spadku, testamentu lub darowizny stanowić będzie wyłączną każdego z nich własność, majątek zaś nabyty w czasie trwania małżeństwa pracą, oszczędnością którego z nich, jak również majątek losowy i przypadkowy stanowić będzie wspólną ich w równych częściach własność.
§3. Majątek Apolonii Koprowskiej, wniesiony przez nią przyszłemu mężowi, Franciszkowi Wierzbickiemu, składa się z gotowizny w sumie trzech tysięcy złotych i z różnych ruchomości oszacowanych na cztery tysiące złotych. Ruchomości te są następujące:
W pokoju sypialnym meble fornirowane na "orzech ciemny", politurowane dwa łóżka z materacami, dwa nocne stoliki, toaleta, szafa do garderoby o czterech drzwiach, kozetka z narzutką, dwa foteliki kryte gobelinem, stolik okrągły, dwie pierzyny, sześć poduszek z pierza, kołdra watowa, dwa małe dywaniki maszynowe.
W pokoju stołowym meble politurowane, fornirowane na "orzech ciemny": kredens o czterech drzwiach, górna część kredensu oszklona, zegar szafkowy stojący, stół okrągły do rozsuwania, sześć foteli wyścielanych krytych mokietem, tapczan z narzutką, dywan o rozmiarze dwieście pięćdziesiąt centymetrów na dwieście centymetrów maszynowy, maszyna do szycia firmy "Mundlos", maszyna do szycia firmy "Singer", trzy obrazy olejne, ręcznie malowane, radio do sieci, mały stolik do radia.
W kuchni meble lakierowane, koloru seledynowego: kredens, węglarka, stół, linoleum wzorzyste o rozmiarze dwieście pięćdziesiąt na dwieście centymetrów, chodnik-linoleum trzymetrowej długości, wodniarka oraz kompletne urządzenie kuchenne z przynależnościami.
Prócz tego bielizna osobista, stołowa, pościelowa, garderoba damska, futro damskie z łapek karakułowych, lis-krzyżak, zegarek damski ze złotą bransoletką, naszyjnik złoty, pierścionek złoty z szesnastoma diamentami, złoty pierścionek z brylantem, złoty pierścionek z rubinem, serwis porcelanowy obiadowy na dwanaście osób, serwis porcelanowy do kawy na dwanaście osób, nakrycie stołowe platerowane na dwanaście osób, cukiernica platerowana, klosz do owoców platerowany, żyrandol do stołowego pokoju o pięciu płomieniach, żyrandol do sypialnego pokoju o jednym płomieniu, dwie lampki na nocne stoliki, ramy do pięciu okien, rolety do pięciu okien i firanki tiulowe ze wstawkami do pięciu okien.
§4. Franciszek Wierzbicki oświadczył, że majątek narzeczonej, składający się z gotowizny 3000 złotych i wyżej wymienionych ruchomości, wartości 4000 złotych, on już pod swój zarząd otrzymał jeszcze przed sporządzeniem tego aktu, z otrzymania kwituje i zabezpiecza posag ten na rzecz Apolonii Koprowskiej na całym majątku swym w ogóle, przy czym dodał, że osobistego swego majątku on, Wierzbicki, obecnie nie wykazuje.
§5. Co się spadkobrania strony poddają się przepisom Kodeksu Cywilnego, obecnie obowiązującym. Czyniący notariusz zastępca notariusza oznajmił stronom, że stosownie do artykułu dwieście ósmego Kodeksu Cywilnego Królestwa Polskiego, akt ten winien być ujawnionym w akcie ślubnym pod rygorem nieważności niniejszego aktu. Wypisy tego aktu mogą być wydawane w dowolnej ilości stronom na żądanie. 
Akt niniejszy stawającym odczytany, po czym przez nich zrozumiany, przyjęty i podpisany został. Pobrano gotówką i zapisano do Repertorium pod Nr. aktu: opłaty stemplowej 10 złotych, 10% dodatku 1 złoty i opłaty na rzecz notariusza stosownie do §§3 i 13 taksy notarialnej, 40 złotych.
Sprostowanie: Na 1 stronie w 3 i 4 wierszach zakreślono "Bronisławem Lisowskim, notariuszem w Łodzi" i "mojej", dopisano "Zygmuntem Iwańczykiem, zastępcą notariusza w Łodzi, Bronisława Lisowskiego" i "jego", na tej stronie (czyli trzeciej) w 9 wierszu zakreślono "notariusza", dopisano "zastępca notariusza".
Podpisy:
F. Wierzbicki
Apolonia Koprowska
Zygmunt Iwańczyk, zastępca notariusza

umowa przedślubna Apolonii Koprowskiej i Franciszka Wierzbickiego
spisana 20.11.1937 r.

podpisy Franciszka Wierzbickiego i Apolonii Koprowskiej


I teraz zupełnie nie wiem, co mam myśleć na temat tej umowy, skoro praktycznie całe mieszkanie urządziła babcia, dziadek majątku nie posiadał. Mało tego - odnoszę wrażenie, że część mebli, które zostały wymienione w umowie, przetrwało do lat 90-tych i potem mieliśmy z nich użytek na działce. Na pewno w przyszłym roku, na wiosnę, muszę przejrzeć porcelanę, która została się po babci (a jest schowana w piwnicy). Taka to będzie pamiątka po Polci - może to jeszcze jakiś z wyżej podanych zestawów?

Franciszek i Apolonia Wierzbiccy
ślub 21.11.1937 r., Łódź

Udostępnij ten wpis

3 lipca 2017

Moi dziadkowie cz. 2

Franciszek Wierzbicki urodził się 09.01.1909 r. w Dzierzgowie (woj. łódzkie, pow. łowicki, gm. Nieborów). Był synem Mikołaja i Antoniny z d. Sieradzkiej. Rodzicami chrzestnymi zostali Franciszek Sieradzki (brat Antoniny) oraz Franciszka Wierzbicka.

akt urodzenia Franciszka Wierzbickiego

Rodzeństwo mojego dziadka:
  • martwo urodzone bliźnięta (1907)
  • Genowefa (1912-1937) => wyszła za Władysława Owczarka
  • Stanisław (1914-1981) => ożenił się ze Stanisławą
  • Feliksa (1920-2009) => wyszła za Antoniego Osadowskiego
  • Marian (1925-1993) => ożenił się z Jadwigą Konrad
  • Czesław (1925-1984).
Poza bliźniętami pozostali są rodzeństwem przyrodnim - ich ojcem był drugi mąż Antoniny, Szymon Stań.


Apolonia Koprowska urodziła się 09.02.1910 r. w Konstantynowie Łódzkim (woj. łódzkie, pow. pabianicki, gm. Konstantynów Łódzki), ochrzczona została dopiero 21.02.1915 r. tamże. Była córką Józefa i Rozalii z d. Zorn (Corn).

świadectwo urodzenia i chrztu Apolonii Wierzbickiej z Koprowskich

akt urodzenia Apolonii Wierzbickiej z Koprowskich - akta parafialne


Rodzeństwo mojej babci:
  • Leon (1900-1973) => ożenił się z Eugenią Lewandowicz
  • Bolesław (1902-1977) => ożenił się z Leokadią Niedźwiedzką
  • Rozalia (1904-?) => najprawdopodobniej zmarła w dzieciństwie, ale nie mogę odnaleźć aktu zgonu
  • Mieczysław (1906-?) => ożenił się z Danutą
  • Eugenia (1913-1919)
  • Hieronim Kazimierz (1915-1936)
  • Józef (1921-1988) => ożenił się z Aurelią Pęczak.

Franciszek i Apolonia wzięli ślub 21.11.1937 r. w Łodzi w parafii p.w. św. Anny (w tej samej 70 lat później ślubowaliśmy z Mężem)

świadectwo ślubu Franciszka Wierzbickiego i Apolonii Koprowskiej

W tym małżeństwie urodził się tylko mój Tata - Antoni Paweł (1950-2009).

Dziadek zmarł 06.11.1983 r., a babcia 21.04.1992 r. Obydwoje pochowani są na łódzkim cmentarzu przy ul. Ogrodowej w części katolickiej.




Udostępnij ten wpis

Moi dziadkowie cz. 1

Wincenty Styra urodził się 30.08.1918 r. we wsi Rokitowiec (woj. łódzkie, pow. sieradzki, gm. Burzenin). Jego rodzicami byli Kacper Stera oraz Karolina Firas. Poniżej odpis aktu urodzenia mojego Dziadka.

odpis skrócony aktu urodzenia Wincentego Styry

Rodzeństwo mojego dziadka:
  • Helena (1896-?) => wyszła za 1) Głowienkowskiego 2) Wawrzyna Kaźmierczaka 3) Antoniego Józiaka
  • Józefa (1898-1986) => wyszła za Antoniego Plutę (mian. Pluta)
  • Michał (1900-1966) => ożenił się z Bronisławą Kowalską
  • Władysława (1902-1993) => wyszła za Bronisława Kowalskiego
  • Anna (1905-1909)
  • Adam (1910-1996) => ożenił się z Walerią Nalewaj
  • Zofia (1913-1981) => wyszła za Zygmunta Kowalczyka.
Prawdopodobnie był jeszcze jeden brat, Stanisław, ale nie mam 100% pewności o jego istnieniu. Ciekawostką jest to, że żoną Michała była siostra męża Władysławy.

Adamina Sobieraj urodziła się 05.06.1924 roku w Stefanowie Ruszkowskim (woj. łódzkie, pow. sieradzki, gm. Brzeźnio). Jej rodzicami byli Tomasz Sobieraj oraz Michalina Pryk vel Prysińska.
 
odpis skrócony aktu urodzenia Adaminy Styry z Sobierajów
 
Rodzeństwo mojej babci:
  • Wiesław (1931-2012) => ożenił się z Zenobią.

Ślub moich dziadków odbył się 05.03.1945 r. w Unikowie (woj. łódzkie, pow. sieradzki, gm. Złoczew). Świadkami byli Henryk Berens oraz Józef Kolasiński.

świadectwo ślubu Wincentego Styry i Adaminy Sobieraj

Dziadkowie mieli pięcioro dzieci - w tym moją Mamę.
 
Dziadek zmarł 29.01.1983 r. Pochowany jest na łódzkim cmentarzu na Zarzewie.







Udostępnij ten wpis

2 sierpnia 2016

Bełchów po raz drugi :-)

Odkąd 2 lata temu odwiedziłam bełchowski cmentarz w poszukiwaniu przodków wiele się zmieniło jeśli chodzi o genealogię. Wówczas miałam nieco rozbudowane drzewo przodków pradziadka Mikołaja, ale od prababci Antoniny była pustka - tylko ona i jej rodzice, o których wiedziałam tylko z aktu ślubu. Dla porównania jak wyglądało w 2014, a jak to jest na dzień dzisiejszy:

wykresy przodków Antoniny Wierzbickiej-Stań z Sieradzkich
porównanie 2014 a 2016
Przez miesiące się wiele nie zmieniało, choć powoli, z trudem z racji braków metryk, szłam wgłąb rodziny Sieradzkich. Aż w styczniu 2016 poznałam (wówczas tylko internetowo) moich - jak się okazało - kuzynów, z którymi łączy mnie własnie wyżej wymieniona Antonina Wierzbicka-Stań. Wspólnymi siłami udało się połączyć w jedno drzewo - czyli mojego ojczystego dziadka z jego przyrodnim rodzeństwem, a w planach mieliśmy spotkanie. Jednak jak się tu spotkać, skoro pradziadkowie pochowani w Bełchowie, ja mieszkam w Łodzi, a Arek w Szczytnie - oczywiście ciężko było zgrać nam jeden wspólny termin. Zawsze coś... Aż do zeszłego tygodnia, kiedy to Arek napisał mi, że jedzie z rodzicami na weekend w rodzinne strony swojego taty. I - niewiele myśląc - stwierdziłam, że i ja pojadę. Trochę nie do końca zapowiedziana pojawiłam się w Bełchowie. Spotkaliśmy się na cmentarzu. Poznałam jego Rodziców - Wuja Tadka i Ciocię Teresę. Wuj jest synem przyrodniego brata mojego Dziadka, Mariana Stań. Pokazali mi, gdzie jest pochowana moja prababcia - spoczywa razem ze swoim drugim mężem Szymonem, córką Feliksą i jej mężem, Antonim Osadowskim. Na nasze genealogiczne szczęście, na pomniku znalazły się portrety pradziadków. Jedyne, co trochę martwi, to błędnie podane daty narodzin Antoniny i Szymona (ale jakoś to idzie przeżyć).

miejsce pochówku Antoniny Wierzbickiej-Stań z Sieradzkich, Szymona Stania
oraz Feliksy i Antoniego Osadowskich - córki i zięcia w/w
cmentarz Bełchów k/ Skierniewic
Szymon Stań (1882-1963)
Antonina Wierzbicka-Stań z Sieradzkich (1886-1947)
Podczas wizyty na cmentarzu pokazałam moim Kuzynom, gdzie został pochowany ojciec mojego pradziadka. A przy okazji dowiedziałam się, że mój pradziadek, Mikołaj Wierzbicki, prawdopodobnie jest również pochowany w tym grobie, co Antosia i Szymon.
Później razem z Kuzynostwem pojechaliśmy do Dzierzgowa, do jednej z córek w/w Feliksy i Antoniego, czyli Cioci Oli i jej męża Janka. Znałam ich tylko z kilku zdjęć ślubnych, które zachowały się w domu, a wczesną wiosną rozmawiałam z Ciocią przez telefon.


Bardzo mili, ciepli i serdeczni ludzie. Opowiadali mi trochę o moich dziadkach. W głowie utknęła mi historia, która jest związana z autem widocznym na ich ślubnym zdjęciu. Młodzi mieli jechać do ślubu bryczką, ale mój dziadek, który przyjechał wówczas autem (z kierowcą!!!) niejako uparł się, żeby jechali właśnie nim. Bo to auto nie byle jakie - kabriolet. Ślub odbył się w 1958 roku. Na zdjęciu w samochodzie widać dwójkę dzieci - to mój tata i siostra Cioci Oli, czyli Ciocia Gienia. Jest na nim również mój Dziadek Franek - pierwszy z lewej na lewej fotografii (i na prawej również). Podczas wizyty Ciocia Ola mówiła jeszcze, że Babcia Pola miała kolekcję lalek i nie była chętna do dzielenia się nimi z kimkolwiek ;-)
Korzystając z bliskości, pojechaliśmy jeszcze z Arkiem i Wujem Tadkiem na cmentarz w Nieborowie, by poszukać kogokolwiek z rodziny Sieradzkich (nasza Antosia miała dwóch braci, którzy ożenili się w Nieborowie). Cmentarz nieborowski nie jest zbyt duży. Udało nam się znaleźć aż jeden grób, w którym spoczywają Sieradzcy. Na razie nie wiem, czy jest to jakaś nasza rodzina, ale dzięki temu, że prócz nich pochowani byli jeszcze córka z zięciem o dość nietypowym nazwisku, udało się odnaleźć ich krewnych. Mam już numer telefonu do wnuczki tego Sieradzkiego i na dniach będę z nią rozmawiać w tej sprawie.

Od lewej: Wuj Janek, Ciocia Teresa, Ciocia Ola, Wuj Tadek
no i ja na dole :-)


Później już całą czwórką pojechaliśmy do Bełchowa, do drugiej córki Feli i Antoniego - Cioci Gieni i jej męża Andrzeja. Tę parę również znałam tylko z fotografii ślubnych, a przecież to taka bliska rodzina, rodzeństwo cioteczne mojego Taty.



I tu także zostałam przyjęta z uśmiechem i dobrym słowem, a także i ciepłym łóżeczkiem. Ciocia i Wujek na co dzień mieszkają w Łodzi, czas wakacji spędzają w dawnym domu Feli i Antoniego. A jest się czym zachwycać - dom stylizowany na góralski, drewniany, zadbany i urzekający. To też dom z historią - kiedyś znajdowała się tam poczta i w latach 70-tych XX wieku została popełniona zbrodnia, morderstwo naczelniczki owej poczty.

dawny dom Feliksy i Antoniego Osadowskich

Tutaj spędziłam już resztę weekendu. Także i Ciocia Gienia opowiedziała mi troszkę o moich Dziadkach. Ba, okazuje się, że mieszkała u nich przez rok jako nastolatka. Przy zupełnej okazji miałam przyjemność przywdziać pasiak łowicki uszyty przez siostrę mojego Dziadka. Wyglądałam w nim, hmmmm....



Oczywiście poza mile spędzonym czasie w gronie rodzinnym, mieliśmy też znaleziska genealogiczno-historyczne w zasięgu ręki. To pamiątkowe zdjęcia, które Fela zamknęła w kilku ramkach powieszonych na ścianach kuchni. I tak udało nam się dzięki temu dowiedzieć, jak wyglądała prababcia Antosia, której dwa portrety były wśród tych zdjęć. Jeden z nich widniał również na pomniku na cmentarzu, ale nie on przykuł moją największą uwagę. To zdjęcie Antosi zrobione około 1915 roku. Jest na nim mała Genowefa (1912-1937) i Stanisław (1914-1981). Urzekło mnie bardzo i na pewno zostanie wywołane, co by mieć namacalną pamiątkę po prababci. Wzrok przyciąga niecodzienna uroda Antosi, jej biżuteria, wśród której są na pewno cztery krzyżyki oraz jej spracowane ręce. Nawet mała Gieniusia ma koraliki, a strój Stasia też jest odświętny. Oj, długo by można było patrzeć na to zdjęcie.



Wśród znalezionych zdjęć jest też ślubna fotografia najstarszej córki Antoniny i Szymona - czyli w/w Genowefy i Władysława Owczarka z 1934, jej podobizna z lat młodzieńczych i różne zbiorówki rodzinne. Cenne. Bardzo cenne. Również zdjęcie moich Dziadków się tam znalazło.

Genowefa Owczarek zd. Stań (1912-1937)

Genowefa i Władysław Owczarkowie
Apolonia i Franciszek Wierzbiccy

Radosny czas dobiegł jednak końca. Po małej sesji fotograficznej rozjechaliśmy się do domów. Mam bardzo miłe wspomnienia z tej wyprawy, a i nadzieję, że nowe znajomości rodzinne będą owocne. Liczę na to, że będzie nam dane spotkać się w tym lub w większym gronie jeszcze raz.

Kuzyn Arek, Ciocia Teresa, Ciocia Gienia, Wujek Tadek, Kuzyn Marek (syn Gieni i Andrzeja)
ja, Wujek Andrzej, Kasia (żona Marka), Maja (córka Marka)

Troje prawnucząt Antosi - Marek (wnuk Feliksy), ja (wnuczka Franciszka), Arek (wnuk Mariana)

Udostępnij ten wpis

13 stycznia 2016

cudownie odnaleziona teczka dziadka Wicka

Trzy dni po odwiedzinach UMŁ w sprawie teczki dowodowej babci Poli dostałam maila z informacją, że teczka dziadka Wicka została odnaleziona. Cudem bym rzekła, bo od śmierci dziadka minęły już prawie 33 lata (za kilkanaście dni rocznica...), więc wedle obowiązujących przepisów, teczka powinna zostać zbrakowana ponad 10 lat temu, kiedy dopiero zaczynałam przygodę z genealogią. Szkoda, że byłam wtedy zielona w te klocki, może bym wówczas miała teczkę drugiego dziadka.... Ale do rzeczy - tak więc jest teczka. I tak oto tydzień temu wybrałam się ponownie do UMŁ do przemiłej p. Krystyny, która udostępniła mi jej zawartość.

I tak oto stałam się posiadaczką następujących dokumentów wchodzących w skład teczki dowodowej:
  • dwie strony dowodu osobistego 1968
  • ankieta dowodowa 1952
  • wniosek o wydanie dowodu 1968
  • wniosek o wydanie dowodu 1980
  • odpis skrócony aktu urodzenia
  • zgłoszenie zamieszkania 1951
  • karta meldunkowa 1951
  • zaświadczenie z parafii rzymsko-katolickiej w Stolcu potwierdzające chrzest
  • karta osobowa 1951.

Zawartość teczki jako sama w sobie nic nowego nie wniosła w moje dokonania rodzinno-genealogiczne. Jedyne, o czym nie wiedziałam do tej pory to to, że dziadek mieszkał w Łodzi już przed wojną. I to z dokładnym adresem.

odpis skrócony aktu urodzenia Wincentego Styry
No i oczywiście były też w dokumentach zdjęcia, które pokazują, jak zmieniał się dziadek Wicek na przełomie lat - z 1952, 1968 i 1980 roku. Co ciekawe, dowiedziałam się też, ile dokładnie dziadek miał wzrostu - całe 163 cm! Wiedziałam, że nie był wysoki, ale to raptem jakieś 7 cm wyższy ode mnie ;-)



Dla porównania dołączam zdjęcie dziadka z lat okołowojennych, które już pojawiło się na blogu przy okazji artykułów do szkolnej gazetki autorstwa Wincentego.


Udostępnij ten wpis

5 stycznia 2016

teczka dowodowa babci Poli

W grudniu zeszłego roku odwiedziłam Urząd Miasta Łodzi, by poznać zawartość teczek dowodowych moich bliskich. Udało się odnaleźć teczkę mojej babci, Apolonii Wierzbickiej zd. Koprowskiej. Idąc do UMŁ spodziewałam się, że znajdę tam coś nowego, o czym nie wiem, czego jeszcze nie potwierdziłam, może jakiś życiorys czy coś jeszcze.

I tak zaczęło się od potwierdzenia daty i miejsca urodzenia mojej babci. Nie byłam w 100% pewna, czy urodziła się 09.02.1910r. w Konstantynowie Łódzkim. Teraz już wiem, że tak było. Nie mogłam znaleźć w metrykach jej aktu chrztu, ponieważ została ochrzczona dopiero w wieku 5 lat, 21.02.1915r. również w Konstantynowie Łódzkim. Ciekawi mnie, dlaczego nie stało się to niedługo po narodzinach, jak to było w przypadku jej rodzeństwa, ale tego się już nie dowiem.

świadectwo urodzenia i chrztu Apolonii Koprowskiej

Kolejnym ważnym dokumentem z teczki dowodowej to świadectwo ślubu z dziadkiem Franciszkiem, który odbył się 21.11.1937r. w Łodzi w parafii p.w. św. Anny.

świadectwo zawarcia małżeństwa przez Franciszka Wierzbickiego i Apolonię Koprowską


Pozostałe dokumenty, które były w teczce to:
  • wnioski o wydanie dowodu osobistego z lat 1952 i 1965
  • zgłoszenie zamieszkania z 1951 
  • dowód osobisty (a raczej potwierdzenie wydania) z 1953 
  • karta meldunkowa z 1951 
  • karta osobowa z 1951. 

W dokumentach znalazłam wcześniejszy adres zamieszkania dziadków, gdzie mieszkali podczas II wojny, a którego nie znałam. No i oczywiście na dokumentach były zdjęcia babci Poli - z 1952 i 1965 roku.


Babcia wygląda bardzo poważnie na zdjęciach. Ale mimo wszystko była piękną kobietą. Dla przypomnienia, moje ulubione zdjęcie babci Poli z lat 30-tych, kiedy chyba jeszcze panienką była. Pamiętam, jak to zdjęcie w wymiarach portretowych wisiało w jej mieszkaniu, potem gdzieś zniknęło.


Udostępnij ten wpis

27 listopada 2015

Praca szkolna, czyli przypadkowe znalezisko w dawnej gazecie

Dzisiaj wcale miało nie być tego postu, ale muszę się pochwalić pewnym znaleziskiem. Ale zacznę od początku...

Zaczęło się niewinnie. Po godzinach spędzonych w pracy i w domu - czyli już w tzw. czasie wolnym jak zwykle przysiadłam do genealogii. Coś mi nie szło, więc stwierdziłam, że wpiszę w wyszukiwarkę wujka Google'a imię i nazwisko mojego macierzystego dziadka. Mając w pamięci moją ostatnią rozmowę z panią Kierownik Oddziału Dowodów Osobistych UMŁ i informację, że koperty dowodowe obydwu moich dziadków zostały już zutylizowane (w końcu już 30 lat od ich śmierci dawno minęło), i że nie będę miała nic "osobistego" po dziadku, pomyślałam, że może w otchłani internetu coś się znajdzie. 
I stał się CUD! Okazało się, że w sieci, a dokładniej na stronach Dolnośląskiej Biblioteki Cyfrowej został umieszczony archiwalny numer magazynu "Praca szkolna", który był wydawany jako dodatek miesięczny do "Głosu Nauczycielskiego" i był poświęcony sprawom pedagogiczno-dydaktycznym w praktyce szkolnej. Konkretnie chodzi mi o numer 2/1931 z dn. 28.02.1931r.


W czasopiśmie jest kilka ciekawych artykułów, a jeden z nich nosi tytuł "Znaczenie i zadania kroniki szkolnej", którego autorem jest Stanisław Walicki. Był on kierownikiem Dwuklasowej Publicznej Szkoły Powszechnej w Gronowie (k/Złoczewa, ziemie sieradzkie, woj. łódzkie). Pan Walicki opisuje zadania kroniki, przytacza fragmenty takowej prowadzonej w jego szkole. I oto autorem pokazanych fragmentów jest nie kto inny, jak właśnie mój dziadek macierzysty, Wincenty Styra! Są to krótkie notatki "O naszej szkole""O tem jakto spadł pierwszy śnieg" (zachowana oryginalna pisownia) i "Cygaństwa cyganów". Przytoczę tu te teksty, co by nie zaginęły w odmętach sieci, a cieszyły oczy.


"O naszej szkole"
Nasza szkoła nazywa się: Dwuklasowa Publiczna Powszechna Szkoła w Gronowie. Jedna klasa znajduje się w Gronowie, a druga w Kamionce. W Gronowie uczy pan Walicki II. i IV. oddział, a w Kamionce pani Natalja Rybakówna uczy dzieci z I. i III. oddziału. Wszystkich dzieci w naszej szkole było na początku września 127, ale 30 dzieci było nie przyjętych do I. oddziału, bo nie było dla nich miejsca. W I. oddziale jest 44 dzieci, w II. - 36, w III. - 27, w IV. - 21.
Klasa szkolna w Gronowie wynajęta jest u pana Woźniaka, w budynku murowanym. Do naszej klasy wchodzi się prosto z dworu, bo nie posiada sieni ani szatni. Ma dwoje drzwi, ale jedne z nich od wschodu nie są używane, trzy okna: jedno umieszczone od południa, przez które widać drogę prowadzącą do Złoczewa, drugie od zachodu, przez które widać ogród pana Woźniaka. Północne okno od podwórza jest do połowy zasłonięte papierem. Klasa nasza jest ciemna i niska, ale dawniej była jeszcze niższa, dopiero pan wystarał się o to, że obniżono podłogę do połowy, a potem całą. W zachodniej części dachu naszej klasy umieszczona jest chorągiewka, zrobiona z blachy i oprawiona na małym drążku. Dach klasy szkolnej pokryty jest w Gronowie słomą, a w Kamionce dachówką.
Wincenty Styra
uczeń IV. oddziału


"O tem jakto spadł pierwszy śnieg"
W dzień po św. Marcinie, t. j. 12. listopada 1930 roku, w nocy spadł pierwszy śnieg. Spadł nie bardzo obfity, bo gdzie było trochę mokro nie leżał, tylko na dachach zabudowań. Po polu leżał tylko na górkach, a w dołeczkach, gdzie była trochę mokrzejsza ziemia, śniegu nie było. Zaczął padać w nocy może o godzinie 1., a padał może do godziny 2. Na rano pola i dachy pokryte były śniegiem, który pierwszy raz spadł. Ja myślałem już, że będzie padał i w dzień, ale na szczęście, że przed południem rozmiąkł i zginął. Tylko, gdzieniegdzie w cieniu za budynkami leżało go trochę. Po roztopieniu śniegu zrobiło się jeszcze większe błoto na drodze, tak, że trudno przejść, kiedy się idzie do szkoły. Wszyscy natomiast pragną, aby zamarzło, toby nie było tak dużego błota, jak teraz.
Styra Wincenty z Rokitowca



"Cygaństwa cyganów"
Niektórzy ludzie wierzą w rozmaite zabobony i strachy. Młodzi ludzie, to tylko niektórzy wierzą, ale starzy to prawie wszyscy. Z wiary w te głupstwa korzystają cygani, lud tułający się. Starzy ludzie wierzą w kołtuna. Cygani oszukują ludzi, mówiąc, że oni potrafią go zgubić, a przytem kradną co mogą. W tym miesiącu przyszli cygani do wioski Brzeźnicy. Wstąpili do pewnego gospodarza i mówili, że jest założony kołtun na gospodynię, ale oni mogą go zdjąć. Kazali dać sobie jajko, owinęli je w chusteczkę i rozkazali je stłuc tej gospodyni. To jajko miało wyleczyć kobietę od kołtuna. Po stłuczeniu jajka, powiadają ludzie, że uwił się z niego kołtun włosów, ale to pewno oszukaństwo cyganów. Potem kazali przynieść pierze, bo pierze też miało być potrzebne do odegnania kołtuna. Gdy gospodyni przyniosła garść pierza, to cygani mówili, że jest zamało i kazali przynieść pierze z całym workiem, a do worka włożyć jeszcze chustkę i prześcieradło. Cyganów zauważyły dzieci, idące ze szkoły. Wtedy zbiegli się gospodarze i cyganów wypędzili, ale gospodyni i tak dała im kurę. Przy odejściu cygani kazali wynieść pierze na górę na trzy dni. Ludzie także wierzą w strachy, ob gdy czasem kto przelęknie się czego, mówi, że go coś wystraszyło i że widział stracha. To wszystko jest nieprawda, bo ludzie sami się straszą. Ludzie na świeczniki mówią, to to geometry po śmierci naprawiają granicę, które za żywota niesprawiedliwie pomierzyli. Ale tę świeczniki to się robią z kości zmarłego człowieka, ptaka, albo zwierzęcia. Samo się to zapala i porusza się zapomocą wiatru. Ludzie wierzą także we wróżbiarstwo. Gdy cyganka wróży, albo jaki wróż i gdy czasem się co sprawdzi, to ludzie wtedy mówią, że cyganka mówi prawdę, bo ona zna karty. Najczęściej wróżą cyganki. Nasza religja zabrania wszelkich zabobonów. Ludzie mówią, że o dwunastej godzinie w nocy straszy w kolonji Rokitowiec koło kapliczki, umieszczonej na małej polnej gruszy po lewej stronie drogi, prowadzącej do Złoczewa. Nie jestem przekonany, bo o tej godzinie tam nie chodziłem. Dzisiaj na lekcjach o tych kołtunach, strachach i wróżbach opowiadał nam pan wychowawca.
Styra Wincenty z Rokitowa

Przy okazji przejrzałam też informacje na temat wspomnianego już Stanisława Walickiego. Okazuje się, że w latach międzywojnia był to bardzo światły człowiek. Natchnął młodzież szkolną z małej wioski do tworzenia lokalnej gazetki "Kurier Gronowski", która ukazywała się we wsi. Miał też ambitny plan budowy nowej szkoły w miejsce półdrewnianej oraz stworzenie trzech nowych klas, ale nie doszły one do skutku ze względu na wybuch II wojny światowej.

Przyznam się, że ucieszyło mnie to znalezisko. W 1930 roku dziadek miał 12 lat, był uczniem IV. oddziału w Szkole Powszechnej w Gronowie. Mieszkali w Rokitowcu (woj. łódzkie, pow. sieradzki, gm. Burzenin, soł. Gronów), do szkoły musiał dochodzić około 2 km. Niestety, nie posiadam żadnych zdjęć z dzieciństwa dziadka. Może kiedyś, gdzieś przypadkiem, znajdzie się jakieś zdjęcie u któregoś z kuzynów...

Wincenty Styra
1918-1983
Udostępnij ten wpis

1 lipca 2014

czar dawnych fotografii

W dzisiejszym poście umieszczam zdjęcia babci Poli i dziadka Franka. Zostały mi jako pamiątki, część już poskanowałam.
21.11.1937, Łódź
Apolonia i Franciszek Wierzbiccy






Udostępnij ten wpis
Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.